Po dłuższej przerwie...
Czas trudnych wyborów nastał Ekipa i kierownik budowy wybrani, decyzja definitywnie podjęta. Żeby nie było, umowy sporządzone bardzo dokładnie, hhmmmm ale podejrzewam, że i tak wszystkiego nie przewidzieliśmy, bo się nie da .
Wykonawca za SSO z deskowaniem, tarasami, schodami, konstrukcją dachu i wszystkim tym o czym zapomniałam zażądał 55000 zł. Ciężko nam powiedzieć czy cena dobra, ale i tak najkorzystniejsza w porównaniu do innych wykonawców. Wstępną wycenę uzyskaliśmy od 3 ekip (w tym jeden okazał się tak nie słowny, że jak byśmy czekali na jego wycenę to pewnie byśmy się nie doczekali ) i po lekkich negocjacjach stanęło na powyższej kwocie. Porównując nasz wstępny kosztorys można powiedzieć, że już jesteśmy na plusie 15 tyś zł. Cieszymy się, ale oby tylko jakość wykonania była ok…
Musimy się koniecznie pochwalić przyłączem wody . Tak, oficjalnie staliśmy się na zawsze uzależnieni od naszego kranika z wodą , ale żeby nie było tak kolorowo, nie obyło się bez zgryzot i problemów. A zaczęło się od tego... (uwaga to długa historia ), że projekt przyłącza kosztował nas nie tylko sporo kasy, nerwów, ale i podróży od starostwa do projektanta, od projektanta do gminy i wkoło Macieju....ehhhh mówię wam co ja miałam za slalom gigant, nalatałam się, nauzgadniałam i wszędzie każdy łapę wystawiał po kasę. Cała frajda kosztowała nas nie mało bo, aż 4000 zł (Nasza wspaniała gmina wymyśliła sobie, że mamy mieć 2 zasuwy jedną na działce na wypadek wypadku, a druga w drodze). Trzeba było płakać i płacić, a i tak miałam cichą nadzieję, że jak odkręcimy ten kranik, który nas tyle kosztował, (może tyle kasy to kosztowało podłączenie do złoża ropy ) to popłynie nim czarna, zawiesista ciecz, ale nic z tego. Mąż rozwiał wszelkie wątpliwości - woda i to bez procentów
Ponieśliśmy też pierwsze straty, całe szczęście, że nie w ludziach , ale tak na poważnie zamówiliśmy gruz (15 ton - 750 zł) do utwardzenia drogi i podczas manewrów Pan dostawca, rozpierniczył zasuwę wodociągową u sąsiadów (dobrze , że nie było jeszcze wpinki, cokolwiek to znaczy, bo inaczej zalało by nas, sąsiadów i cała wieś nie miała by wody). Poniesione wydatki na naprawę - 200 zł ehhhh.
To nie wszystko, rozpisałam się to jadę do końca, zakupiliśmy garaż - 1600 zł. Miał być ocynk, przejechał pomalowany…. został na stałe (w tej samej cenie juupii).
A pod spodem fotorelacja
PS. Z budową startujemy od początku lipca. Czerwiec zarezerwowaliśmy na zakup materiałów.